Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/68

Ta strona została przepisana.

pełną wyrazu, wejrzenie pewne, usta wązkie, zęby białe jak kość słoniowa, podbródek jeszcze nie zarosły, lecz zaklęsknięty z tą mocą oznaczającą największą potęgę woli.
Zresztą pan Agenor de Mauléon był to piękny i młody rycerz, i mógłby sam to o sobie powiedzieć przeglądając się w połyskującéj powierzchni swéj tarczy, którą odbierał z rąk Musarona.
Chwało wy spoczynek dodał cokolwiek siły koniom, że mogły pospieszać drogę wskazaną przez flagę barw wielkiego mistrza zakonu s. Jakóba, powiewającą na jego pałacu.
W miarę jak postępowali, widziano mieszkańców wychodzących mimo dziennego upału, i słyszano rozlegające się trąby, i dzwony unoszące w powietrze swoje grona nut radosnych i drgających.
— Gdybym był posłał naprzód Musarona, mówił sobie Agenor, sądziłbym z pewnością, że cały ten rozruch dla mnie jest sprawiony. Lecz pomimo że pochlebnem byłoby dla mnie takowe przyjęcie, hałas ten przypisać muszę innej przyczynie.
Co do Musarona, ten widząc w tym hałasie oznaki wesołości, wzniósł radośnie głowę, przekładając być przyjętym przez ludzi wesołych niżeli przez smutnych.
Dwaj podróżni nie omylili się. Miasto było w wielbieni wzruszeniu, i jeżeli mieszkańcy nie nosili na so-