Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/689

Ta strona została przepisana.

— Nic nadzwyczajnego, że tak wielkiego wodza... Lecz zkąd spodziewa się poczerpnąć téj summy.
— Czeka jéj od pani.
— Nie inaczéj, czyż nie masz pani stu tysięcy talarów złotem, które Konetabl przyniósł z ostatniej wyprawy, i złożył w depozyt do zakonu Mont-Saind-Michel?
— Prawda, było sto tysięcy liwrów, lecz się wypopotrzebowało.
— Wypotrzebowało!... powtórzył mimowolnie Mauléon, który sobie przypominał słowa Króla, wypotrzebowało....
— Sądzę, że nawet tak, jak tam niémi rozporządził, mówiła daléj, wzięłam pieniądze od zakonników aby wysztyftować stu dwudziestu wojowników, aby przyjść w pomoc dwunastu rycerzom naszego kraju, wychować dziewięć sierotek, a że już nic nie pozostało na wyprawę ślubną dla dwóch córek jednego z naszych przyjaciół i sąsiadów, zastawiłam moje srebra i klejnoty... w domu zostały tylko same niezbędne rzeczy. Jednakże, jakkolwiek zostaliśmy ogołoceni, spodziewam się żem sobie postąpiła tylko podług życzeń Bertranda, i pewna jestem, że przyznałby mi to sam, i podziękował, gdyby się tu znajdował.
Te słowa, gdyby się tu znajdował, wyrzeczone z rozczuleniem przez szlachetne usta, i z tą szczytną wymową pobudziły wszystkich do łez.