Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/690

Ta strona została przepisana.

— Istotnie pani, rzekł Mauléon; pozostaje tylko Bertrandowi podziękować ci, bo na to zasługujesz, i oczekiwać pomocy Boga.
— I swoich przyjaciół przydali niektórzy w uniesieniu.
A że mam zaszczyt być wiernym sługą pana Konetabla, rzekł Mauléon, zacznę więc od spełniania obowiązku jaki na mnie włożył Duguesclin. Mam trębacza królewskiego i sztandar francuzki, idę gonić po kraju i oznajmić wiadomości. Ci co będą chcieli widzieć Konetabla wolnego pójdą i dopomogą mi.
— Mogłabym to sama uczynić, lecz lepiej będzie gdy się pan tém zajmiesz, ale za pozwoleniem rządzącego Księcia Brétanii.
— Mam już jego pozwolenie.
— Teraz, mówiła daléj Tifanja spoglądając na coraz bardziéj gromadzący się tłum, słuchajcie sami panowie, ci co będą chcieli przekonać rycerza, iż są za sprawą Duguesclina, raczą łaskawie uważać jego posłańca jak przyjaciela.
Wtém ozwał się głos rycerza, który tylko co przybył i zatrzymał się za zgromadzeniem, ja Robert, hrabia de Laval dałbym czterdzieści tysięcy liwrów na okup mego przyjaciela Bertranda. Te pieniądze, zaraz moi paziowie przyniosą.
Niechaj szlachta bretońska naśladuje cię wspaniały przyjacielu, stosownie do swéj możności, a Ko-