Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/70

Ta strona została przepisana.

którzy pogardzali w owym czasie cywilizacja arabską i włoską, mającą ich później zbogacić.
Kiedy stali nieporuszeni widzieli jak dwoma bocznemi bramami pałacu wchodziły straże, wiodące muły i konie.
Straże te opisując półkole, i odpędzając lud, złączywszy się, stanęły przed środkową bramą, do któréj wstępowano po dziesięciu stopniach, mającą przed sobą pusty plac w kształcie luku. Mięszanina lśniącego zbytku afrykańskiego, z poważną wytwornością zachodnich ubiorów, nadawała temu widokowi powab niewymowny, pod którego wpływem Agenor wraz z germkiem widzieli z jednéj strony kipiące złoto i purpurę z koni arabskich i sukien maurytańskich, z drugiéj jedwab i rzeźby; a nadewszystko tę dumę, wyrytą że tak powiemy, w postawie zwierząt.
Lud widząc odsłaniający się ten widok, krzyczał: Wiwat! jak zwykle to czyni przy widowisku.
Nagle chorągiew wielkiego mistrza zakonu ś. Jakóba ukazała się na szczycie sklepienia w guście gotyckim, które formowało środkową bramę Alkazaru, chorągwi tej towarzyszyło sześciu gwardzistów, samą zaś niósł silny rycerz, i zatknął na środku placu.
Agenor domyślił si.£, że don Fryderyk, miał odbyć processyą po ulicach, lub podróż z jednego do drugiego miasta; już kusił się mimo ubóstwa kiesy,