Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/71

Ta strona została przepisana.

stanąć w zajeździe, i czekać jego powrotu, bo niechciał przeszkadzać w czasie tak ważnej ceremonji.
Lecz w tym samym czasie, przez jedne ze sklepień ubocznych, widział wychodzącą straż, przednią dowódzcy Maura; następnie złoconą lektykę, zamkniętą, kołyszącą się na grzbietach białych mułów, dających mocne i religijne pobudki Musaronowi.
Nakoniec silny odgłos trąb zapowiedział, że wielki mistrz ma się ukazać, i dwudziestu czterech muzykantów, po ośmiu w rzędzie, przybliżało się kolejno od sklepienia aż do stopni, z których schodzili grając.
Za niemi, posunął się pies skaczący: Był to silny i wysmukły pies siwy, z głową spiczastą jak wilk, okiem iskrzącym jak ostrowidz, nogami muskularnemi jak jeleń. Całe jego ciało okryte było kudłami długiemi i lśniącemi, które błyszczały od słońca; na szyi miał szeroką obrożę, złotą, wysadzaną rubinami, z małym dzwonkiem z tego samego metalu: jego radość zdradzała się w poskokach, a te miały cel zarazem, widzialny i ukryły.
Celem widzialnym był koń biały jak śnieg, okryty opończą purpurową i lamą złotą, który przyjmował jego pieszczoty rżąc, jak gdyby mu odpowiadał.
Celem ukrytym, był zapewne jaki szlachetny pan, będący jeszcze pod sklepieniem, w które niecierpliwie pies powracał i znowu wypadał, uradowany i skaczący.