Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/714

Ta strona została przepisana.

— Czy mogę na osobności pomówić i Jego J. Wielmożnością? zapytał niebawnie młodzieńca.
— To miejsce zarosłe drzewami czy będzie do tego dogodne? zapytał Agenor.
— Jak najdogodniejsze.
— Wiesz, że nie taję się w niczém przed Musuronem, bowiem uważam go raczéj za przyjaciela, aniżeli za sługę, co zaś do twego towarzysza....
— Panie, jak widzisz jest to młody Maur, którego napotkałem od dwóch miesięcy na drodze z Burgos do Soryi, gdzie prawie umierał z głodu. Młode dziecię okazywało skłonność do religii Chrystusa, ludzie Mothrila bili go za to bez litości, a sam Maur groził mu śmiercią. Znalazłem go wybladłego, i zbroczonego krwią, zaprowadziłem do mojej matki, którą Wasza J. Wielmożność zna, być może, przydał germek z uśmiechem, opatrzyliśmy go, pożywili, i od tego to czasu jest nam niewypowiedzianie przychylny. I właśnie dwa tygodnie temu, gdy wasza dostojna pani donna Marya...
Tu germek przestał mówić.
— Donna Marya!.. mówił do siebie cicho Agenor.
— Tak panie, gdy moja dostojna pani, donna Marya, kazała mnie zawołać, w celu poruczenia mi ważnego i niebezpiecznego poselstwa, rzekła mi: „Gildaz, siadaj na koń, i jedź do Francyi, weź z sobą dużo pieniędzy, i opatrz się w dobry miecz. Będziesz uważał na drodze do Paryża jednego szlachcica (i mo-