Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/717

Ta strona została przepisana.

rycerskie, a bogaty z majątku, jaki ci przyniesie twoja żona, szczęśliwy z jéj miłości i piękności, strzeż bacznie twego skarbu, i błogosław czasem Maryi Padilli, biednéj nieszczęśliwéj kobiécie, od któréj ten list przyjm za pożegnanie.“
Mauléon czuł w sobie wzmagający się zapał miłosny.
Skakał wyrywając list z rąk Musarona, całując go wielokrotnie.
— Pójdź, rzekł mu pójdź, niech cię uściskam, bo ty może obsypałeś kwiatami, szaty téj, która jest moim aniołem opiekuńczym.
Hafiz nieporuszony na swojém miejscu, nie tracił ani jednego szczegółu lej sceny.
— Powiedz Maryi... wykrzyknął Mauléon.
— Ciszej! panie, odparł Gildaz, to imię... nie mów tak głośno...
— Masz, słuszność, rzekł Agenor. Powiedz zatém donnie Maryi, że za piętnaście dni.
— Wybacz panie... odrzekł Gildaz, tajemnice mojéj pani wcale do mnie nie należą, ja tylko jestem jéj posłańcem, a nie powiernikiem.
— Jesteś wzorem wierności, i chwalebnego przywiązania, i choć nie jestem bogaty, dam ci co mogę.
— Dziękuję panu; dość mnie za to donna Marya wynagrodzi.
— To przynajmniéj twemu wiernemu towarzyszowi.