Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/718

Ta strona została przepisana.

Hafiz otworzył swoje wielkie oczy. Widok złota przejął go dreszczem.
— Nie wolno ci jest cokolwiek przyjmować, rzekł Gildaz do Hafiza.
Rozgniewało to przezornego Musarona.
— Maurowie są chciwi w ogólności, rzeki Gildazowi, a on, to więcéj jak Maur i żyd razem, a na domiar, rzucił nieprzyjemne wejrzenie na towarzysza Gildaza.
— Ba! wszyscy Maurowie są tacy, Musaron i djabeł tylko znają się na nich, rzekł Gildaz z uśmiechem.
I oddał Hafizowi sztylet, który tenże prawie gwałtownie pochwycił.
Musaron na dany znak przez swego pana, przysposabiał się aby odpisać donnie Maryi.
Gdy to miało miejsce, nadszedł pisarz Hrabiego de Laval, któremu Musaron oddał pargamin i pióro.
„Szlachetna pani, przepełniasz mnie szczęściem; za miesiąc, to jest siódmego dnia przyszłego miesiąca będę oczekiwać w Rinazares, na przyjęcie obiecanego mi przedmiotu. Nie zaprzestanę walczyć, gdyż chcę odznaczyć się w męztwie, aby tym sposobem przynieść zaszczyt mojéj najdroższéj kochance, lecz przysięgam pani na Boga, że Hiszpanija nie ujrzy mnie więcéj, chyba że ty byś mię pani wzywała, lub jakie nieszczęście przeszkadzało mi w połączeniu