Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/723

Ta strona została przepisana.

darem królewskim, przemawiając do ludu Bretońskiego.
Za każdym razem, jak się ukazał na mieście, powstawały żałosne głosy: „Poczciwy Konetabl jest jeńcem Anglików, Bretończycy, pozwolicież mu być w niewoli?“ za każdym razem, mówiémy, kiedy napotykał tych nabożnych, melancholicznych i smutnych Bretończyków, zawsze słyszał te same użalania i skargi. Biedacy, mówili sobie „bierzmy się ochoczo do pracy, pożywajmy mniéj naszego chleba, a zbierajmy co można na okup Bertranda Duguesclin.
Tym sposobem Agenor uzbierał drugie sześć tysięcy florinów, które powierzył ludziom Hrabiego, będącym na statku Tifanii Raguenel, do któréj przed odjazdem poszedł na pożegnanie.
Lecz naówczas tę okoliczność miał na uwadze, że jeżeli mógł odjechać, powinienby iść zabrać swoją kochankę, a włożone na niego poselstwo nie zupełnie jeszcze było spełnione, a kiedy przyrzekł donnie Maryi nigdy nie pokazać się w Hiszpanii, winien był jednakże oddać Bertrandowi uzbierane swojém staraniem pieniądze lak bardzo pożądane, i do których bez wątpienia wzdychał jeniec.
Agenor miotany temi dwoma obowiązkami, długo się wahał: bo jeżeli uczyniona donnie Maryi przysięga, była mu świętą, to przychylność i szacunek dla Konetabla, zdawały mu się nierównie świętszémi.
Zwierzył się zatem Musaronowi.