Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/73

Ta strona została przepisana.

ten nowy wynalazek dla oddania myśli, między człowiekiem a Bogiem, dały słyszeć zamiast żywych i świetlnych głosów, oddźwięk głuchy, grobowy, i rozwlekły, podobny dzwonienia na gwałt.
W tymże czasie, pies wspinając się przed swoim panem, oparł mu dwie łapy na piersiach, i zawył tak posępnie, przeciągłe, i żałośnie, że najwaleczniejsi zadrżeli.
Tłum był niemy, a pośród powszechnego milczenia głos odezwał się:
— Nie wyjeżdżaj wielki Mistrzu, zostań z nami don Fryderyku.
Lecz nikt nie wiedział kto udzielił tę radę.
Na ten glos, Agenor widział jak Maur zadrżał, i jego twarz przybrała barwę ziemi, która jest bladą na tych dzieci słońca: podczas kiedy jego niespokojne wejrzenie usiłowało wyczytać z głębi serca don Fryderyka odpowiedz, jaką miał dać ogólnéj trwodze i owemu złowróżbemu krzykowi.
Lecz don Fryderyk, głaszcząc ręką wyjącego psa dając znak paziowi, i kłaniając się z smutnym uśmiechem ludowi, który na niego patrzył błagalnie z założonemi rękami.
— Moi dobrzy przyjaciele, rzekł im, król, mój brat wzywa mnie do Sewilli, gdzie uroczystości i turnieje oczekują mnie na rozweselenie naszego pojednania się. Zamiast przeszkadzać mi w połączeniu się z mo-