Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/735

Ta strona została przepisana.

Cały zajęły zabawami dla Króla, zbieraniem zioła do skarbca don Pedry, zawsze gotowy wprowadzić pomocniczych Saracenów do Hiszpanji, i złączyć dwie obiecane korony na głowę swego pana. W tych nieodstępnych zatrudnieniach zaniedbywał Aissę: widywał ja raz tylko w wieczór, i prawie zawsze w towarzystwie don Pedry, który młodéj dziewicy posyłał najokazalsze i najkosztowniejsze podarunki.
Aissa zakochana w Mauléonie, ozięble przyjmowała podarki, obojętną była dla Księcia. Nie wątpiła, iż tym sposobem drażniła jego gwałtowne chęci; lecz starała się, aby tém rozumném postępowaniem otrzymywać w spojrzeniu Maryi podziękowanie, gdy ta wychodziła na jej spotkanie.
Donna Marya mawiała do niéj w ten sposób:
— Nie trać nadziei; plan jaki ułożyliśmy co dzień jest bliższy wykonywania; mój posłaniec powróci, i przyniesie ci wiadomość od twego pięknego rycerza i wolność, bez któréj nie ma prawdziwéj miłości.
W końcu, zabłysł ten dzień tak pożądliwie dla Maryi upragniony.
Było to pewnego ranku, jaki świta wiecie pod piękném niebem Hiszpanji; jeszcze nie oschła rosa, drżała na każdym liściu w zarosłych kwiatami terassach, gdy Marya ujrzała wchodzącą do jéj pokoju starą kobiétę, z którą się już znamy.
— Senora! Senora! rzekła z ciężkiém westchnieniem.
— A cóż tam?