Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/744

Ta strona została przepisana.

Ukazanie się Maura, nastręczyło sposobność donnie Maryi do prędkiego wyjścia.
— Pani odchodzisz? rzekł don Pedro mimowolnie niepokojony tém odejściem, do którego zmusił prawie swoją kochankę.
— Tak jest, odchodzę rzekła, i nie chcę nadużywać łaskawości, jakiéj zbiór czynisz Król zapewne dla Saracena Mothrila.
Usłyszał to Mothril; lecz to nie zdawało się go gniéwać. Gdyby donna Marya mniéj była popędliwą, spostrzegłaby, że spokojność Maura tchnęła jakąś tajemniczą pewnością, bardzo bliskiego tryumfu.
Lecz gniéw nié ma rozwagi: jest on rzeczywistą żądzą, kto się nią nasyci jest zadowolony.
— Najmiłościwszy panie, rzekł Mothril, udając boleść głęboką, widzę że mój Król nie jest szczęśliwy.
— Nie, odparł z westchnieniem don Pedro.
— Mamy dosyć złota, doda) Mothril, Korduba nam dostarczyła.
— Tém lepiéj, rzekł z niedbałością Król.
— Sewilla uzbroiła dwanaście tysięcy ludzi przydał, zyskujemy dwie prowincje.
— Ah! rzekł Król tym samym tonem. Jeżeli uzurpator powróci do Hiszpanji, od dziś za ośm dni, myślę zamknąć go w jakiéj warowni, ująć go...
Jeszcze nigdy to słowo: uzurpator, nie wymówił. Król bez burzy, tą razą raczył je wyrzec bez gniewu.