jakąkolwiek żądzą, któraby przemogła każdą inną kobiétę? Aissa, to nie dziewica dla haremu Księcia pożądliwego, to Królowa, która uśmiéchnie się tylko na tronie. Bo są takie kwiaty, widzisz mój Królu, które zbierają się tylko na wierzchołku gór.
— Tron... Ja mam zaślubić Aissę! Mothrilu, a cóż powiedzą chrześcijanie?
— Któż może ci powiedziéć, Królu, że donna Aissa kochając cię ponieważ będziesz jéj małżonkiem, nie poświęci ci swego Boga: ona oddałaby ci duszę.
Prawie gwałtowne westchnienie, wymknęło się z piersi królewskiéj.
— Ona kochałaby mnie!
— Kochałaby cię.
— Nie, Mothrilu.
— Więc, najmiłościwszy panie, doznawaj boleści, albowiem nie jesteś godzien być szczęśliwym, jeżeli powątpiewasz przed czasem.
— Aissa odemnie ucieka.
— Sądziłem że chrześcijanie łatwiéj odgadują serca kobiéce. U nas pozornie żądze się koncentrują wzmagają i uśmierzają pod ciężarem niewolnictwa, lecz nasze kobiéty, którym wolno mówić o wszystkiém, a tém samém ukryć wszystko, dozwalają nam jaśniéj czytać w swoich sercach. Jakże więc chcesz żeby dumna Aissa kochała tego, za którym chodzi kobieta, rywalka wszystkich kobiét, które kochałyby don Pedrę?
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/746
Ta strona została przepisana.