— Wypędziłbyś Maryę.
— Dla otrzymania Aissy jak najchętniéj.
— Oh, nie... nie.
— A więc cierp, Królu.
— Sądziłem rzekł, don Pedro wlepiając w Mothrila rozognione wejrzenie, że gdybyś widział cierpiącego twego Króla, nie miałbyś odwagi powiedzieć mi „Cierp“!... Sądziłem, że gotów byłbyś odezwać się: „Ja cię pocieszę, mój Królu.“
— Tylko nie z uszczerbkiem honoru mego wielkiego Króla, nie, wprzód umrzéć gotów jestem.
Don Pedro zostawał pogrążony w posępném marzeniu; peczém rzekł:
— Więc umrę, ponieważ kocham ją albo raczéj z złowrogim głosem zawołał: nie, ja nigdy nie umrę.
Mothril znał dobrze Króla, i wiedział również, iż żadna zapora nie zdołała by wstrzymać żądzy tego nieugiętego człowieka.
„Posunął by się do ostateczności, pomyślał sobie przeszkodźmy temu“
— Naj. panie, rzecze Mothril, Aissa, to wzniosła dusza, ona uwierzy przysięgom... Jeżeli Król przysiężesz jéj że się z nią ożenisz, i stanowczo porzucisz donnę Maryę, sądzę że Aissa zaufałaby swoje przeznaczenie twojéj miłości.
— Ty zajął byś się tém?
— Zająłbym się.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/748
Ta strona została przepisana.