— Więc przysięgam! zawołał don Pedro, porzucę donnę Maryę.
— To co innego: podaj Król zatém swoje warunki.
— Porzucę donnę Maryę, i dam jéj milion talarów, a tym sposobem w kraju, który sobie obierze za rezydencyą, nie będzie bogatszéj księżniczki.
— Niech i tak będzie, byle z tego kraju wyłączyć Hiszpaniją!
— Zgoda?
— Aissa nie będzie zadowoloną: chyba że nie przebyte morze, odłączy dawną od nowéj kochanki.
— Uczynię tak jak mówisz, Mothrilu.
— Dobrze, N. panie.
— Lecz wiész, że ja Król, od nikogo nie przyjmuję warunków.
— To słusznie, Królu.
— Trzeba więc, aby targ, podobnie jak między żydami, miał między nami miejsce.
— Jak to?
— Trzeba żeby donna Aissa dana mi była w zakład.
— Nic więcéj? zapytał szyderczo Mothril.
— Nierozumny! czy nie widzisz że miłość mię dręczy, i pożera, że igram w téj chwili z uczuciami któremi uśmiéchać się każą; czy lew miałby wzgląd na swój głód! Czy tego nie widzisz, że jeżeli będziesz się targował o Aissę, każę ją porwać? a ciebie za to że kołujesz swemi rozłoszczonemi oczyma, każę uwięzić i powiesić, a całe rycerstwo chrześcijańskie będzie
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/749
Ta strona została przepisana.