Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/762

Ta strona została przepisana.

Skoro tylko donna Marya wstąpiła do swego apartamentu, niebawnie zażądała usługi.
— Senora, odpowiedział Marszałek dworu. Król nie przybył tu na mieszkanie, nie ma z sobą służby i czeka tylko na zaczęcie polowania.
— Mniejsza z tém, ależ gościnność królewska, czyż ścierpi aby odwiedzający go brak potrzeb doznawali.
— Pani, jestem na twoje rozkazy, choćby one były...
— Daj więc nam co orzeźwiającego, i pargaminu do pisania.
Marszalek dworu skłonił się i wyszedł.
Nadeszła noc; niebo pokryły gwiazdy, a w najodleglejszym odstępie od Patio, żałosne jęki puszczyka, uciszały słowika siedzącego pod oknami Maryi.
Aissa w téj ciemności, pod wpływem smutnych wypadków, Aissa przestraszona milczącym gniewem swojéj towarzyszki, ze drżeniem stała wgłębi pokoju.
Widziała ona przechadzającą się, bladą jak cień donnę Maryę, z ręką opartą na ustach, wzrokiem zatopionym w odmęcie, lecz pałającym jakiémś nieznaném przedsięwzięciem.
Nie śmiała nic do niéj mówić: bo obawiała się naruszyć jéj gniewu i boleści.
W tém powrócił marszałek dworu; przyniósł świecznik i postawił go na stole.
Za nim niewolnik z srebrną pozłacaną tacą z dwo-