Przyczajona postać w gęstwinie, stała nieporuszona.
Donna Marya opuściła młodą dziewicę, i szła do drzwi tajemnych.
Wspomniona głowa nieporuszając się skierowała swoje wielkie białe oczy na Maryę, przysłuchiwała się i widziała jak wchodziła w korytarz tajemny.
Wkrótce szelest skrzypiących drzwi na zardzewiałych zawiasach dał się słyszéć w oddaleniu, a głowa jak gdyby węża uciekającego z pośpiechem, znikła w pośród drzew.
Był to Saracen Hafiz, on to spuszczał się z wysokiego pnia cytrynowego.
Na dole stała droga podobna postać, która nań czekała.
— I cóż! Hafiz? już schodzisz?
— Tak, panie; nic nie mogę widziéć w mieszkaniu donny Maryi, gdyż z niego wyszła.
— Dokąd się udała?
— Na koniec galeryi, na prawo, i znikła.
— Znikła;... oh święte imię proroka! poszła do tajemnych drzwi, będzie mówić z Królem: jesteśmy zgubieni!
— Wiész że jestem na twoje rozkazy, rzekł bledniejąc Hafiz.
— Dobrze! idź za mną do apartamentów królewskich, i to téj saméj chwili, obecnie niema ani
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/768
Ta strona została przepisana.