Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/777

Ta strona została przepisana.

Don Pedro uczuł boleść, na widok tego szczérego i czułego heroizmu.
— Jesteś szlachetne serce, Maryo, rzekł, i ja nigdy nie kochałem bardziéj innéj kobiéty, jak ciebie... lecz nieszczęście...
Jak on mnie kochał! myślała sobie Marya bledniejąc, lecz żeby się nie zdradzić, nie mówi już więcéj, jak mnie kocha!
— I tak to myśli Aissa, odrzekł don Pedro po chwili milczenia:
— Tak, a nie inaczéj, Królu.
— Ona ubóstwia tego rycerza francuzkiego.
— Jest to miłość podobna jaką miałam dla ciebie, Królu, odpowiedziała Marya.
— Co pani miałaś? rzekł don Pedro bardziej osłabiony jak jego kochanka, i dając poznać boleść swoją.
— Tak, Królu!
Don Pedro zmarszczył brwi.
— Mogęż zapytać się Aissy?...
— Kiedy się tylko podoba.
— Czy będzie mówić przed Mothrilem?
— Przed Mothrilem oh! będzie mówić.
— Powie o wszystkich szczegółach twojéj miłości.
— Nawet przyzna to co sprawia wstyd kobiécie.
— Maryo! zawołał don Pedro z strasznym popędem, Maryo! coś powiedziała?
— Tylko prawdę, odparła obojętnie.
— Aissa jest zhańbioną!..