— Ależ Konetablu, będziesz niewolnikiem... zawołał hrabia zdziwiony.
— I okryły sławą nieśmiertelną, przerwał rządca.
— Niepodobieństwo, mówił daléj de Laval, pomyśl nad tém.
— Napisałeś już? zapytał Konetabl pisarza.
— Już, JW Panie.
— Daj, podpiszę się.
— Konetabl wziął pióro i prędko podpisał.
W téj saméj chwili trąby oznajmiły przybycie Księcia Galii.
Rządca już pochwycił pargamin.
Gdy Hrabia Laval spostrzegł Księcia Angielskiego, pobiegł ku niemu i zgiąwszy kolano, rzekł:
— M. Książę, otóż piéniądze żądane za okup Konetabla, przyjmujesz je?
— Całém sercem, jak to już powiedziałem, odrzekł Książę.
— To są już twoje własne piéniądze, mówił daléj hrabia, bierz je.
— Chwilę czasu, rzekł rządca. J. K. Mość nie jest zawiadomioną o wypadku jaki zaszedł. Niech zechce łaskawie przyjąć ten pargamin.
— Aby go zwinąć? zawołał de Laval.
— Aby go spełnić, rzekł Konetabl.
Książę rzucił wzrokiem na cedułę, a przejęty uwielbieniem, rzekł:
— Otóż piękny postępek, pragnąłem tego czynu.
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/815
Ta strona została przepisana.