Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/819

Ta strona została przepisana.

— Prawda, M. Książę, odpowiedział Bertrand, że jakaś niepojęta, jakaś do niewyrażenia niespokojność spostrzegać się daje od kilku chwil.
— Przytém, — rzekł rządca — ponieważ pan Konetabl już rozporządził summą, przeznaczoną na jego okup, trzeba czekać, aż druga podobna nadejdzie...
Książę zostawał chwilę w zamyśleniu.
— Nie, rzekł w końcu, Konetabl nie będzie czekał. Oznaczam nań okup sto liwrów.
Zadowolenie przebiegło zgromadzonych.
Bertrand chciał się odezwać, lecz rycerz nieznany stanął pomiędzy nim a Księciem.
— Bogu dzięki! — rzekł wznosząc rękę w górę, Francya może zapłacić dwa razy okup za swego Konetabla: Duguesclin niepowinien nikomu zaciągać długu wdzięczności. Oto w tym zwoju są przekazy do Lombardu w Agostii i Bordeaux na osiemdziesiąt tysięcy florinów, mających być wypłaconemi za okazaniem. Za nim dwie godzin ubiegnie, ja sam wyliczę summę.
— A ja — przerwał Książę z gniewem, mówię że Konetabl wyjdzie z tego zamku, zapłaciwszy sto liwrów, albo że z niego nie wydali się! Jeżeli pan Bertrand uważa sobie za urazę bydź moim przyjacielem, jak to powiedział, nie tracę wszakże nadziei, że zechce mnie kiedy uznać równym sobie rycerzem.
— Oh! M. Książę, zawołał Konetabl przyklękając przed Księciem Galii, przyjmuję z wdzięcznością wło-