Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/836

Ta strona została przepisana.

podań mego kraju, raniony może się uleczyć, jeżeli w nocy, na nowiu, dotknie się blizną swoją, pewnéj magicznéj rośliny.
— Trzeba się o nią postarać, odrzekł król powodowany miłością i przesądem.
— Nie rośnie w tém miejscu; widziałem ją tylko w Montiel, mój królu.
— W Montiel... posyłaj do Montiel Mothrilu.
— Powiedziałem, królu, że trzeba żeby tę ranę odwilżyło ziele będące jeszcze na swojéj łodydze... O to jest nieochybne lekarstwo! Chętnie bym zaprowadził Aissę do Montiel, lecz czy można będzie z nią podróżować?
— Niech jedzie Mothrilu, niech jedzie! tylko ty zostań zemną, odrzekł don Pedro i dodał:
— Zaniosą ją tak lekko, jak się niesie sam ptak, kiedy pływa zawiesiwszy się na swoich skrzydłach...
— Ale ja tylko sam potrafię używać lekarstwa.
— Więc ja sam pozostanę?
— Nie, królu; gdyż jak Aissa wyzdrowieje, Król powrócisz do Montiel, i nie odstąpisz jéj więcéj.
— Tak, Mothrilu, tak, masz słuszność... nie opuszczę jéj więcéj; naówczas będę szczęśliwy... A z ciałem donny Maryi cóż się robi? Spodziewani się że największe honory będą jéj oddane?
— Słyszałem królu, odrzekł, Mothril, mówiących, że podług przepisów twojéj religii ciało samobójcy jest pozbawione godności obrzędu pogrzebowego, chyba