Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/841

Ta strona została przepisana.

panu w przysłaniu jego kochanki, oczekuje na pana z nasrożoném sercem i dłonią, że pana złapie w sidła jak skowronka w niedojrzałym zbożu, że pana zabije, i że nie będziesz miéć Aissy.
Agenor wrzasnął tylko ze złości, i popędzał swego konia.
Tym sposobem przybył do zamku, którego widok uderzył go jak by boleścią. Miejscowość gdzie nie gdzie bywa wymowną, jej słowa pojętne są dla serc tkliwych.
Przy blasku xiężyca młodzieniec wpatrywał się wbudowlę, która obejmo wała całą jego miłość, całe jego życie. Właśnie w owym to czasie, spełniał się w jego tajemniczych i okiem niedosięgłych pawilonach, tryumf ochydnego złoczyńcy Mothrila.
Agenor strudzony długą podróżą, i niepewném powzięciem wiadomości, omylony nadzieją posiadania ulubionego przedmiotu, którego szukał, po kilku godzinném rozmyślaniu i przypatrywaniu się murom, dostał się z Musaronem do malej wioski, położonej z drugiéj strony góry.
Tam, jak to wiemy, mieszkają owczarze. Agenor zażądał od nich noclegu, chojnie im za niego zapłacił; postarał się o pargamin, atrament, i kazał Musaronowi napisać do donny Maryi list, pełen obawy i nieufności, używszy do tych wyrażeń całéj delikatności i dowcipu francuzkiego; aby zaś być pewniejszym swojéj posyłki, chciał użyć do tego Musarona, lecz