Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/843

Ta strona została przepisana.

Przekonywały o tém żałobne ozdoby będące przy téjże lektyce.
Agenor mówił sobie, że wróżba była złowrogą.
Zaledwie przeszła mu lt myśl, bramy zamknęły się.
— W tém spóźnieniu jest cóś szczególnego, rzekł Musaronowi, który z swéj strony okazywał niezadowolenie. Idźże, dowiedz się, przydał Agenor.
Sam usiadł na wzgórku, pomiędzy okrytémi pyłem krzakami.
Kwadrans czasu nie upłynął, jak Musaron powrócił, prowadząc z sobą żołnierza, który zdawał się wielce dać prosić, aby szedł za nim.
Mówię, że mój pan zapłaci, i zapłaci hojnie.
— Kto zapłaci, i za co? zapytał Agenor.
— Panie, mamy wiadomości...
— Jakie wiadomości?
— Ten żołnierz należy do orszaku prowadzącego ciało do Burgos.
— O Boże! co za ciało?
— Ah, panie mój! kochany panie, mnie możebyś nie chciał uwierzyć, lecz jemu, bydź może, uwierzysz: prowadzi do Burgos ciało donny Maryi Padilli!
Agenor wykrzyknął powodowany smutkiem i niespokojnością.
— Tak jest, przydał żołnierz, muszę się spieszyć, powrócić na swoje miejsce.
— Nieszczęście! nieszczęście! zawołał Mauléon. Mothril jest w zamku?