Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ LXV.
Pielgrzymi.
Na kilka mil od Toledy, w piasczystéj drodze, wytkniętej krętemi sosnami, Agenor i wierny Musaron jechali smutnie pod wieczór, szukając jakiéj venty, aby odpocząć i kazać upiec zająca, którego strzała Musarona nie pominęła na noclegu.
Nagle usłyszeli w piasku po za sobą spieszny ruch: był to pęd rączego muła, który na swoich szerokich bokach niósł pielgrzyma; miał on twarz zasłoniętą