Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/852

Ta strona została przepisana.

trzymał się za drzwiami, które chociaż duże i mocne nie schodziły się szczelnie aby zasłonić widok ogniska.
Miał słuszność: gdyż mu się przedstawił ciekawy widok.
Gdy pielgrzym w przyłbicy ujrzał się sam na sam z drugim, i gdy sądził że tenże zasnął, powstał i postąpił kilka kroków, aby się przekonać o rzeczywistości snu drugiego.
Uśpiony pielgrzym nie poruszył się.
Naówczas mężczyzna w przyłbicy zbliżył się na palcach, i wyciągnął rękę w celu odkrycia z jego twarzy zasłony.
Lecz zaledwie się jéj dotknął, pielgrzym powstał i głosem rozgniewanym rzekł:
— Czego żądasz? dla czego mi sen przerywasz?
— Który nie bardzo jest głęboki, mości pielgrzymie, odpowiedział mu żartobliwie.
— Lecz który powinien być szanowany, ciekawcze z żelazną twarzą.
— Zapewne pielgrzymie masz do tego słuszne powody, aby nie widziano, czy twoja jest z żelaza lub z ciała.
— Co komu do moich przyczyn zakrywam się dla tego, że nie chcę być od nikogo widziany: to przecież jest wyraźnie.
— Jestem bardzo ciekawy, i zobaczę cię, rzekł żartobliwie mężczyzna w przyłbicy.