Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/853

Ta strona została przepisana.

Pielgrzym niebawnie odchylił swą suknię i dobywszy długi puginał, rzekł:
— Naprzód to zobaczysz!
Naówczas mężczyzna w przyłbicy namyślał się przez chwilę, następnie zasunął mocne rygle od drzwi za któremi słuchał i patrzał Agenor.
W tym samym czasie otworzył okno wychodzące na drogę, i wprowadził przez nie cztérech uzbrojonych pancerników.
— Widzisz że obrona była by próżną, a może nawet i niepodobną: chciéj więc, jeżeli cenisz swoje życie, które jak sądzę, jest bardzo drogie, odpowiedziéć mi na następujące pytania:
Pielgrzym z sztyletem w ręku drżał z wściekłości obawy.
— Czy nie jesteś don Henryk de Transtamare? rzekł napastnik.
Pielgrzym zachwiał się.
— Na zapytanie, uczynione w tym sposobie, iż tyloma ostróżnościami nie należy się odpowiadać, jeżeli jest się tém jak mówisz, nie oczekując śmierci...
— Będę więc bronił mego życia, gdyż rzeczywiście jestem Księciem, którego wymówiłeś nazwisko.
I poruszeniem nakazującym odsłonił swoje szlachetne lica.
— To Książę! zawołał Mauléon za drzwiami, usiłując je wysadzić.
— To on! zawołał mężczyzna w przyłbicy z dziką