Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/859

Ta strona została przepisana.

sama odkryła stosunki pomiędzy Królem i Maurytanką; która przejęta gniewem, otruła się, przebiwszy serce swojéj rywalce.
— Oh! zawołał Agenor, oh to nie podobna M. Książę, to byłoby ochydną zbrodnią, zdradą tak czarną, iż same słońce zaćmiło by się od gniewu.
Król i Konetabl patrzyli z zadziwieniem na młodzieńca, który tak się wyrażał; lecz nie mogli otrzymać od niego żadnego objaśnienia.
— Przebaczcie mi! rzekł uniżenie Agenor, mam tajemnicę młodzieńczą, tajemnicę świętą, którą donna Marya uniosła w połowie do grobu, a drugą połowę ja chcę zachować religijnie.
— Biédne dziécię, zakochane, rzekł Konetabl.
Agenor milczał, i tylko rzekł:
— Jestem na wasze rozkazy, golowy umrzéć w waszych usługach.
— Wiém, rzekł Henryk, że jesteś szczery przyjaciel zacny, zręczny, i niezmordowany sługa; rachuj téż na naszą wdzięczność; lecz powiédz nam, czy wiész cokolwiek co by dotyczyło miłostek don Pedry?
— Wiém wszystko, M. Książę, i jeżeli rozkazujesz mi abym powiedział....
— Gdzie może być w téj chwili don Pedro? oto wszystko co obcięlibyśmy wiedzić.
— Chciejcie mi dać osiem dni, a opowiem wam z pewnością.
— Osiem dni, rzekł Król, co myślisz Konetablu?