Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— Gdziekolwiek byłeś rzecze Mothril, sądzę ze sprawa Toledańska dosyć była głośną aby nie doszła do ciebie.
Don Fryderyk bladł nieco, a paź położywszy sobie palec na ustach, dał znak Agenorowi, aby umilkł.
Agenor dokładnie zrozumiał, i zadowolniał się szemraniem wewnętrznem, Hiszpania! Hiszpania ziemia tajemnic!
Lecz nie na to liczył Mothril.
— Ponieważ pan nie wiesz o bratowej twojego regenta, panie rycerzu, rzekł, więc ja panu opowiem co się z nią stało.
— Na co się to przyda? rzekł don Fryderyk; zapytanie jakie uczynił mój przyjaciel don Agenor, jest jedno z tych pytań pospolitych, zasługujących na odpowiedź: tak, albo nie, a nie wymagające tych długich opisów, które nie wzbudzą żadnego zajęcia obcemu człowiekowi w Hiszpanii.
— Lecz, rzekł Mothril, jeżeli pan Agenor jest obcy w Hiszpanii, nie jest wcale obcym we Francyi, a siniora donna Blanka jest Francuzką, przytem opis nie będzie długi i wypadałoby żeby pan Agenor udając się do dworu królewskiego, wiedział co w nim mówić, a czego mówić nie trzeba.
Don Fryderyk westchnął, i zasłonił wielkim białym płaszczem swoje oczy, jakby dla uniknienia ostatnich promieni zachodzącego słońca.
— Pan towarzyszyłeś donnie Blance z Narbony do