Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/862

Ta strona została przepisana.

— Czy to twój germek? rzekł.
— Wierny i odważny sługa, odpowiedział Mauléon, który mi osładza życie ocaliwszy już nie raz.
— I on będzie wynagrodzony. Masz germku, rzekł Król odpinając z siebie jedne z gwiazd przypiętych do sukni, bierz, i jeżeli kiedyś zabraknie ci czego, tobie twojéj familii, lub komu kolwiek bądź, przyniesiesz tę gwiazdę mnie lub moim następcom, a otrzymasz znaczne piéniądze. Teraz dobry germku idź.
Musaron przykląkł z sercem rozczuloném chcącém mu jakby piersi rozstąpić.
— Teraz Królu, rzekł Konetabl korzystajmy z nocy, i spieszmy do miejsca gdzie cię twoi oficerowie oczekują, szkoda żeśmy tak wypuścili tego Caverleya, on gotów jest wrócić za nami z potrójnemi siłami, i znów nam zaskoczyć choćby tylko dla pokazania że ma rozum.
— Zatém na koń, rzekł Król.
Wzięli, swoje zbroje ufni w odwagę i oręż, dosięgli las w którym trudno ich było na nich nacierać, i nie podobna za niemi gonić.
Wówczas Agenor zsiadł z konia i pożegnał się z dwoma możnémi protektorami, którzy życzyli mu szczęścia i dobréj podróży.
Musaron czekał rozkazów aby odprowadzić konie do jednego z cztérech końców świata.
— Gdzie idziemy, rzekł?