Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/866

Ta strona została przepisana.

— Trzeba użyć jakiego mędrszego środka. Ja temu wierzę że Aissa jest w tej jamie, i że Mothril ją zamknął. Co do pewności, czy i don Pedro tam się znajduje, o tém za dwa dni przecie się dowiemy.
— Dla czego?
— Ponieważ ten zamek jest nie wielki, mieści w sobie małą załogę, — i że dla zaopatrzenia Króla w potrzeby powinno się często z niego wychodzić.
— A gdzie mieszkać będziemy?
— Nie pójdziemy ztąd bardzo daleko: już nawet widzę nasze siedlisko.
— Te jaskinię?
— To rozpadlina w skale, jakieś źródło z niéj płynie, mokro ale bezpiecznie, nikt tam nie przyjdzie; chyba napić się albo poczerpnąć wody, schowamy się wewnątrz, capniemy piérwszego lepszego co się nadarzy, obietnicą lub pogróżką, każemy sobie opowiedziéć, a tym czasem będziemy w chłodzie.
— Jesteś zacny i śmiały towarzysz, mój Musaronie.
— Oh! wierzaj mi pan, że i Król don Pedro niewielu ma takich doradców jak ja. Przyjmujesz pan jaskinię?
— Zapominasz o dwóch rzeczach: o naszém pożywieniu, którego nie znajdziemy przecież w téj jamie i o koniach których wprowadzić do niéj nie będzie można.
— Prawda... ale trudno pomyśléć o wszystkiém. Zacząłem, niech pan kończy.