Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/868

Ta strona została przepisana.

piaskiem i obciętemi gałęziami, które przyniósł w płaszczu, uzbiérawszy na brzegu Tagu.
Resztę nocy spędzono na takiém zajęciu się, a w dzień nasi awanturnicy byli w swojém samotném schronieniu.
Szczególniejsza rzecz obijała się o ich uszy.
Na drodze prowadzącej jakby okrągłemi schody, od spodu pagórka aż do samego zamku, słyszéć było można głos ludzi przechadzających się na pokładzie.
Głos zamiast się wznosić, jak to zwykle bywa, odbijał się o ściany téj próżni, a następnie, jak wodotrysk wzbijał się w powietrze.
Koniec końcem Agenor w głębi swojéj siedziby, to jest więcéj jak na trzysta stóp nad głową, słyszał mowę.
Piérwsza fortyfikacja umieszczoną była nad zdrojem, do niéj każdy łatwo mógł się dostać; lecz kraj tak był spustoszały i zrujnowany, iż wyjąwszy ludzi należących do zamku, nikt nie ośmielał się wchodzić do tego labiryntu.
Agenor i Musaron smutnie spędzili pierwszą połow ędnia; pili wodę ponieważ mieli wielkie pragnienie, lecz nic nie mogli jeść mimo wielkiego głodu.
Przy schyłku dnia dwóch Maurów wyszło z zamku, prowadzili z sobą osła po zapasy i zmierzali do sąsiedniego miasteczka odległego o milę.