Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/872

Ta strona została przepisana.

Noc była ciemną: nasi Francuzi skryli się w głąb jaskini.
Wkrótce ukazało się im trzech ludzi; szli ostrożnie i przychylali się aby nie bydź dostrzeżonymi z warowni.
Przybywszy na kilka kroków od źródła, zatrzymali się. Ubrani byli po wiejsku, lecz każdy z nich miał topór i nóż.
— Zapewne jechał tą drogą, rzekł jeden z nich: oto na piasku znać ślady konia.
— Zminęliśmy go, dodał drugi z westchnieniem, do czarta, nieszczęści nam się od jakiegoś czasu.
— Polujesz na zbyt grubą zwierzynę, przydał piérwszy.
— Lesby, prawisz jak głupiec, Kapitan tu samo ci powie.
— Ale...
— Cicho bądź... gruba zwierzyna jest posiłkiem dla polującego na piętnaście dni: dziesięć skowronków i jeden zając stanowią tylko skromną biesiadę.
— Tak, ale zając i skowronek da się czysto pochwycić, a jeleń albo dzik, rzadko.
— Cała rzecz na tém, żeśmy go wówczas chybili, nieprawdaż kapitanie.
Ten którego nazwano Kapitanem, za całą odpowiedź ciężko westchnął.
— A przytém, mówił daléj uparty Lesby, dla czego