Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/875

Ta strona została przepisana.

— Patrzcie, zawołał Lesby, oto tu jaskinia.
— Bardzo dobrze, rzekł Caverley. Idź sobie Lesby połącz się z Philipsem, i niech z brzaskiem dnia konie na nas czekają w pobliskości.
Lesby oddalił się, Caverley i Becker pozostali sami.
— Widzisz co to jest rozum, rzekł bandyta do swego towarzysza, teraz podobny jestem do korsarza na lądzie, i ze wszystkich polityków ja jeden dobrze zrozumiałem stan rzeczy. Dwóch ludzi walczą o tron; niech jeden zginie, to się wojna skończy, a więc działając tak jak ja działam, postępuje się w duchu chrześcijańskim, jako filozof; oszczędza się krew ludzką. Powiédz mi teraz Becker, czyż nie jestem cnotliwy?
I bandyta zaczął się śmiać, usiłując tłumić swój głos.
— Zobaczmy, rzekł w końcu, wejdźmy do téj dziury... Daléj Becker, do rzeczy, do rzeczy.