Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/88

Ta strona została przepisana.

— Ah! — rzecze Motril z prostotą która czyni żart więcéj ostrym i cierpkim, jak można przypuścić że czterdzieści dwie świątobliwych osób; których przeznaczeniem jest rządzić sumieniem innych, mogli zapomnieć o swojém? To niepodobna, albo też co pomyśléć o takich postępkach?
Dwaj przyjaciele milczeli.
— Około tego czasu król zasłabł, i myślano iż umrze, wówczas osobistości ukryte zaczęły się ukazywać, don Henryk de Transtamare...
— Panie Mothril, rzekł don Fryderyk, chwytając sposobność odpowiedzenia Maurowi, nie zapominaj że don Henryk de Transtamare jest moim bratem, i że nie pozwolę aby o nim źle mówiono, również jak o moim bracie don Pedrze, królu Kastylijskim.
— Słusznie, odpowiedział Mothril, wybacz mi zacny wielki mistrzu, zapomniałem o twojém braterstwie, widząc don Henryka nieposłusznego a ciebie tak przywiązanego do króla don Pedro. Będę więc mówił tylko o pani Blance.
— Przeklęty Maur, pomruknął Fryderyk, Agenor rzucił na wielkiego mistrza spojrzenie chcąc przemówić: „Czy chcesz żebym cię uwolnił od tego człowieka?”
Mothril udał że nie słyszy wyrazów i nie widzi spojrzenia.
— Mówiłem więc, źe osobistości zaczęły się ukazywać, życzliwości rozprzęgać, i że w chwili w któ-