Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/881

Ta strona została przepisana.

ja nie chcę żebyś umierał, kiedy są jeszcze dobre szubienice w Anglii i Francyi.
I nierozważny za każdém słowem odplątywał węzeł.
— Wiec, doję ci wolność, mówił daléj Mauléon, korzystaj z niéj, uciekaj i staraj się poprawić.
To powiedziawszy skończył odwiązywać ostatni postronek.
Zaledwie Caverléy miał wolne ręce, rzucił się na Agenora, usiłując mu zerwać miecz;
— Z wolnością rzekł, oddaj mi moją kiesę! Już nawet trzymał żelazo, już wymierzył ręką chcąc nim ugodzić, gdy Mauléon tak go pięścią uderzył, iż potoczył się po stopniach groty i wpadł w wodę.
Caverléy podobny rybie, która wymknęła się z sieci rybaka, uczuł nowe życie; odetchnął powietrza ze smakiem, podskoczył przed jaskinią, i ze wszystkich sił począł zmykać daléj.
— O Święty Jakubie! rzekł z gniewem Musaron, doskonale mu zrobiłeś pozwól mi pan ja pobiegnę zanim i dogonię.
— A to po co? rzekł Agenor, kiedy ja chciałem go puścić.
— Głupstwo, wielkie głupstwo! ten łajdak wypłata nam figla, zwróci się, powié...
— Cicho bądź mazgaju, rzekł Agenor trącając łokciem Musarona, aby tym sposobem nie skompromitował go przed Beckerem, jeżeli powróci, wydamy go