Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/918

Ta strona została przepisana.

dary, w celu aby Saracenowie myśleli, że pod témi sztandarami są żołnierze.
Don Pedro widział to wszystko: jego geniusz powiększał się z niebezpieczeństwem. Odezwał się wymownie do swoich wiernych Hiszpanów, i uczynił wielkie obietnice Saracenom, jakie jego sprzymierzeńcy obiecywali sobie na swoich własnych łupach.
Trąby odezwały się ze strony don Pedry; natychmiast rozległy się i Duguesclina, a wielkie trzęsienie, podobnie jak gdyby dwa światy cisnęły się na siebie, poruszyły ziemię i drzewa w pagórkach.
Od piérwszego natarcia widziano skutek zaleceń Duguesclina. Bretończykówie niechcąc zabierać do niewoli Machometanów, a zabijając ich wszystkich, naówczas kiedy oszczędzali Hiszpanów i chrześcijanów, nabawili wielką nieufnością umysły niewiernych, która przejęła jak dreszcz szeregi Saracenów i odjęła im zapał.
Wyobrażali sobie, iż z obydwóch stron słyszą chrześcijan, i że, czy Henryk byłby zwyciężony lub zwycięzcą, Saracenowie staliby się jedyną ich ofiarą.
Słusznie ich bitwa attakowaną była przez brata Duguesclina i Bégue de Villainesa, a nieustraszeni Bretonowie zrobili taką rzeź naokoło nich, że wodzowie i sam książę Bennémarine zostali zabici, a Maurowie spłoszeni uciekli, mając swój piérwszy korpus zrąbany w kawałki.
Drugi wahał się, lecz postępował jeszcze dosyć