Don Pedrę ani można było poznać. Walka z zamieszaniem trwała koło niego. W téj saméj chwili jakiś rycerz angielski w czarném uzbrojeniu, z spuszczono starannie przyłbica, wziął za cugle jego konia, i wyrwał z placu bitwy.
Czterysta jezdców ukrytych za pagórkiem przez rozumnego przyjaciela, konwojowali sami uciekającego króla. Było to wszystko co zostało don Podrze żyjącego z jego armii, ośmdziesięciu tysięcy ludzi.
Kiedy płaszczyzna okryła się we wszystkich kierunkach zbiegami, Bertrand nie mógł rozpoznać oddziałów królewskich od rozpierzchłych hord; nie wiedziano również czy don Pedro żył lub został zabity. Konetabl puścił na los za uciekającemi tysiąc pięćset jezdców Oliviera de Manny, lecz don Pedro, już był za daleko z pomocą wybornych swoich koni.
Nie myślano za nim gonić, przytém nie poznanoby go, dla wszystkich był on pospolitym zbiegiem.
Ale Agenor, który znał drogę do Montiel i interes don Pedry, dla którego się schronił, Agenor czuwał z téj strony.
Widział Mothrila biegnącego w tym kierunku.
Zgadywał kto to był ten Anglik tak usłużny dla don Pedry.
Widział korpus z czterechset jezdców, odprowadzających jednego człowieka, który ich bardzo wyprzedzał na swoim koniu.
Poznał króla po jego zgiętym chełmie i złotych za-
Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/922
Ta strona została przepisana.