Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/925

Ta strona została przepisana.

Oczekiwał między swémi na Mauléona poprawiając się na siodle.
Widziano naówczas ciekawe zjawisko, to jest: rycerza z spuszczono głową, biegnącego przeciw dwustu najeżonych włóczni.
— Oh! tchórz Anglik!... wołał z daleka Bégue, oh! tchórz, nikczemnik!... Zatrzymaj się Mauléonie, to za wiele rycerskiéj szlachetności!.. Tchórz! tchórz! Anglik!
Caverley wściekał się od wstydu: zresztą, był on rycerzem, który swemu stanowi, jak niemniéj i swemu narodowi winien był dzielny raz włóczni.
Wystąpił z szeregów i przygotował się do walki.
— Już mam swój miecz, wołał na Mauléona, który zbliżał się jak piorun. Tutaj, to nie tak jak w jaskini w Montiel, niezadługo będę miéć i całą zbroję.
— Bierz więc naprzód włócznię, odparł młodzieniec wymierzając nią tak silny raz w Anglika, że go wysadził z siodła i przewalił wraz z koniem na ziemię.
— Hurra! wrzasnęli z radości Bretończykowie postępując naprzód.
Widząc to Anglicy zawrócili się i biegli do swoich towarzyszy uciekających w płaszczyźnie, porzuciwszy króla dążącego na swoim koniu do Montiel.
Cawerley chciał powstać, lecz miał cugle zerwane; przytém jego koń tak g<> silnie wierzgnął w piersi kopytem, iż nanowo przygwoździł go do ziemi, zalawszy potokiem krwi czarnéj.