Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/937

Ta strona została przepisana.

na kobierzec w pokoju Mothrila i zostawał nieporuszony, niemy i niedostępny z nadludzkiemi wysileniami, mapie w głębi swego serca wściekłość i smutek, które niém miotały.
Wszyscy jego przyjaciele umarli! jego piękne wojsko rozproszone! tyle nadziei do zemsty i chwały, zniszczyło przeciąg czasu dnia jednego.
Już wszystko stracone! została tylko ucieczka! wygnanie! nędza! bezkorzystne walki partyzanckie! Niegodna śmierć na niegodnym polu bitwy. Już nie było przyjaciół! On, co nigdy ich nie kochał, uczuł największe boleści. powątpiewając o skłonnościach z jakiemi mogli bydź dla niego.
Bo téż królowie po największéj części, kiedy mają jednego przyjaciela, niedbają o drugiego.
Don Pedro ujrzał wchodzącego do pokoju Mothrila zbryzganego krwią, zbroję miał pogiętą i podziurawioną: przez niektóre miejsca sączyła się krew.
Maur był zsiniały. W jego oczach przebijało się jakieś złowrogie postanowienie. Nie był to więcéj uniżony, pełzający Saracen, ale człowiek dumny i nie dający z sobą pomówić, który szedł do swego równego.
— Królu don Pedro, rzekł mu, ty więc jesteś zwyciężony?
Don Pedro podniósł głowę i czytał w zimnych oczach Maura całe przeistoczenie się jego chatakteru.