Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/940

Ta strona została przepisana.

Maur, gdyż w twojéj nieobecności urządziłbym twoje interessa... i moje.
— Kiedy nic nie zrobisz dla mnie! zawołał don Pedro, w którym wściekłość coraz bardziéj zaczynała działać, nędzniku, ja zakończę moje dni tutaj, tak, lecz cię ukarzę za twoje zbrodnie i nieszczerość, będę kosztował ostatniego szczęścia; Aissa, która mi pokazywałeś jako ponętę, dzisiejszéj nocy jeszcze moja będzie.
— Mylisz się, odrzekł Maur spokojnie, Aissa nie będzie twoją. Zapominasz, że ja mam tu może trzystu wojaków? Zapominasz, że nie możesz wyjść z tego pokoju bez mojéj woli, że cię trupem powałę pod moje nogi, jeżeli się tylko ruszysz; i rzucę twój bałwan żołnierzom Konetabla, którzy z radością pochwycą ten podarunek?
— Zdrajca, szeptał don Pedro.
— Szalony! ślepy! niewdzięczny! zawołał Mothril, powiedz raczéj zbawca. Możesz uciekać, odzyskać twoją wolność, szczęście, koronę i opinię; uciekaj więc i nie trać czasu, nic gniewaj jeszcze Boga hultajstwem, i nie znieważaj przyjaciela jaki ci zostaje.
— To przyjaciel tak mówi?
— Czy wołałbyś żeby ci pochlebiał, i wydał?...
— Przystaję... Cóż więc chcesz czynić?
— Poślę jednego bochatera do Bretończyków, którzy na ciebie czychają... Oni mysią że tu jesteś, wywiedźmy ich z błędu. Jeżeli widziemy, iż nie bardzo