Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/955

Ta strona została przepisana.

ron, puszczę do niego strzałę, która mu ułatwi wejście do piekła.
— Niech przed namiotem zaścielą mi połowę łoże, zawołał Konetabl, i ja chcę pilnować jeńca, aby go sam przedstawić don Henrykowi.
Wykonano polecenie, leże Konetabla zrobione z desek i gałęzi, było postawione przy samych drzwiach namiotu.
— Ale, ale, rzekł Bertrand, to prawie jest niedowiarek, gotów sam się zabić, czy odjęło mu zbroję?
— Nie śmiano tego uczynić, przecię to głowa namaszczona, przed ołtarzem Boskim, i ogłoszona królem...
— Słusznie, dopóki nie zostaną wydane ostatnie rozkazy don Henryka, należą mu się honory i szacunek.
— Widzisz pan, rzekł Agenor, jak kłamał len Hiszpan, zapewniając, że don Pedry niebyło w Montiel.
— Za to téż każemy powiesić Hiszpana i cały garnizon, rzekł spokojnie Bégue de Villaines. Kłamstwem zwolnił Konetabla z jego słowa.
— Panowie, odpowiedział z pośpiechem Agenor, ci nieszczęśliwi żołnierze nie zawinili, kiedy taki był rozkaz wodza, zresztą poddają się, a wrazie przeciwnym sami sobie winę przypiszą.
— Zmusiemy ich głodem, odparł Konetabl.
Myśl o utraceniu Aissy przez głód, posunęła Mauléona do wyjścia z granic z jego wrodzonéj przyzwoitości.