Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/963

Ta strona została przepisana.

— A ty powinieneś mi wierzyć, przydał Mauléon z przybranym tonem. Oto taki jest rozkaz Konetabla, naszego wodza: „Forteca dziś jeszcze ma się poddać, albo najściślejsze obwarowanie zaraz się przedsięweźmie.”
— Czy już wszystko? rzekł Mothril.
— Wszystko.
— Chcesz nas zagłodzić?
— Tak.
— A jeżeli my chcemy umierać?
— Nie będziemy się temu sprzeciwiać.
Mothril patrzał na Agenora z szczególnym znaczeniem, które ten ostatni dokładnie zrozumiał.
— Wszyscy? rzekł zatrzymując się cokolwiek przy tém słowie.
— Wszyscy, odparł Mauléon, lecz jeżeli ty umrzesz, po dla tego że tak chcesz.... Don Pedro ci nie pomoce, wierzaj mi.
— Tak sądzisz?
— Jestem tego pewny.
— Dla czego.
— Ponieważ mamy wojsko i możemy stawić opór, on go już nie ma, i że zanimby zebrał takowe, wszyscy z głodu pomrzecie.
— Słusznie mówisz chrześcjaninie.
— Ocal więc sobie życie.
— Ah! ty nam dajesz życie?
Daje.