Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/971

Ta strona została przepisana.

dząc, iż nikt z obecnych przez uszanowanie dla królów i trwogę nie śmiał się do nich zbliżyć. Dziś już nie ma króla kastylskiego, lecz nie ma także i uzurpatora: przestoję panować, lecz pomściłem się; mniejsza o to, iż mnie zabiją, gdy napiłem się krwi twojéj.
I mocą niespodziewaną przewrócił pod siebie swego brata strudzonego wysileniami, ścisnął mu szyję, i podniósł rękę aby zanurzyć żelazo.
Naówczas Duguesclin, widząc jak już prawie wpychał puginał, Duguesclin mówię, uchwycił swoją silną dłonią nogę don Pedra, przez co pozbawił go równowagi, i upadł pod Henryka.
— Ja ani osadzam królów na tronie, ani ich strącam, rzekł Konetabl głosem posępnym i drżącym, pomagam memu królowi.
Henryk odetchnąwszy, nabrał sił i wydobył swój sztylet.
Jak błyskawica żelazo zanurzyło się całkowicie w szyi don Pedra, gęsta krew trysnęła w oczy zdobywcy, przygłuszając krzyk straszny jaki wychodził z ust don Pedra.
Ręka rannego opadła, jego oczy przygasły, czoło w tył się wykręciło ku ziemi i słyszano ciężkie uderzenia głowy.
— Oh! cóżeś uczynił królu? rzekł Agenor, który wbiegł do namiotu i patrzał z najeżonemi włosami na trupa tarzającego się w krwi, i zwycięzcę na klęczkach, trzymającego broń prawą, a utrzymującego się ręką.