Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/980

Ta strona została przepisana.

przysięgam, że cię ocalę.
— Na cóż mi przysięgasz?
— Na moje życie... Przytém mylisz się sam co do wpływów jakie mieć może Agenor, powtarzam ci to Mothrilu, król go lubi, jest dobrym sługą Konetabla, i jak wiész powierzono mu ważne poselstwo.... do Soryi.
— Tak i ty wiész także Aisso, jak się zdaje, rzekł Maur z wejrzeniem nacechowanym ponurą zazdrością.
Aissa zarumieniła się powodowana wstydem i bojaźnią, przypominając sobie, że Sorja było to dla niéj wspomnienie miłości, i nie zmyślonych roskoszy.
Poczém przydała:
— Mój rycerz ocali nas oboje. Położę mu jeżeli tego trzeba za warunek...
— Słuchaj więc dziécię! zawołał Maur niecierpliwy, ujrzéć tę uporczywość, miłosną i przeszkadzać, jéj na każdym kroku gdzie tylko chciała się posunąć. Agenor tak mało jest zdolny ochronić nas, że nawet sam przyszedł tylko co tutaj...
— Przyszedł? on, rzekła Aissa, tu?... i nic mi nie oznajmiłeś.
— Aby zwrócić oczy wszystkich na twoją miłość!... zapominasz o swojéj godności młoda dziewico, przyszedł tu, mówię ci, błagać mnie o wynalezienie środka usunięcia cię od znieważali chrześcijan, i pod tym to warunkiem obiecywał mnie bronić.
— Mnie znieważać, mnie, co stanę się chrześcijanką!