przykrą przyniósł wiadomość i lękał się, aby mu nie odebrano pół pistola.
Remy powrócił do hrabiego i trącając go po ramieniu — odezwał się:
— Panie, powiedz mi co tam takiego, albo na Eskulapa, krew z rąk i nóg ci puszczę.
Bussy podniósł się, nie był już czerwony, ale pomieszany.
— Patrzaj — rzekł — co Saint-Luc dla mnie uczynił.
I podał list Remyemu.
Remy chciwie go przeczytał.
— Wybornie!... — zawołał — wszystko idzie jak najlepiej, pan Saint-Luc jest zuch prawdziwy. Niech żyją dowcipni, co umieją dusze do czyśca wyprawiać!
— To nie do uwierzenia!... — mówił Bussy.
— Zapewne; ale tak jest. Pańskie położenie zupełnie się zmieniło. Za dziewięć miesięcy, hrabina de Bussy będzie moją pacyentką. Na honor, tak dobrze znam moję sztukę, jak Ambroży Paré.
— Zapewne — odrzekł Bassy — ona będzie moją żoną.
— Tak mi się zdaje, ze teraz nie ma nic trudnego, tem pewniej, że więcej panu jak mężowi sprzyjała.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1006
Ta strona została przepisana.