— „Credere portentis mediocre” mruknął — skoro zamknął oczy, to żyje.
Ponieważ mimo materyalizmu, położenie nie było przyjemne i ponieważ nogi się pod nim chwiały, usiadł pod drzewem, wprost trupa.
— Nie wiem, gdzie to czytałem — rzekł — iż po śmierci, objawia się stan, który jest dowodem rozkładu materyi. Co u dyabla! czy i po śmierci straszyć nas chce ten upiór? Tak, na honor, nietylko oczy zamknął, alei zbladł bardziej. „Color albus chroma chloron” jak mówi Gallen: „color albus”, tak samo mówi Cycero, który był znakomitym mówcą. Najlepszy środek dowiedzenia się, czy żyje, wbić mu w brzuch z łokieć szpady.
Właśnie Remy chciał uczynić tę miłosierną przysługę, nawet brał miecz do ręki, gdy oczy pana de Monsoreau otworzyły się na nowo.
Wypadek ten sprawił skutek przeciwny pierwszemu.
Remy wyprostował się nagle i pot mu z czoła popłynął.
Tym razem, oczy pozostały otwarte.
— Żyje! — pomruknął.
— Piękne położę nie! co tu u dyabła robić...
Jedna myśl przyszła do głowy młodemu człowiekowi.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1016
Ta strona została przepisana.