Ta strona została przepisana.
tny — mówił do siebie Remy — więcejbyś jeszcze dziękował.
I wsiadłszy na koma, skierował się ku oznaczonemu miejscu.
W pięć minut przybył do zamku, którego mieszkańcy kręcący się jak mrówki w około, szukali, nie mogąc znaleźć ciała swojego pana.
Saint-Luc dla zwłoki fałszywie wskazał.
Remy spadłszy na nich, jak zjawisko, wskazał m:ejsce prawdziwe. Jego zalecenia tak były pełne zapału, żel pani de Monsoreau poznać go nie mogła.
Tajemna myśl stanęła przed nią i zbrudziła czystość duszy.
— Miałam go za przyjaciela Bussego — mówiła, gdy Remy oddalał się z szarpiami i wodą świeżą.
Skrzydlaty Eskulap nic prędzejby śpieszył.