Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1035

Ta strona została przepisana.

— Nie zapominam, pani; przeciwnie za nadto pamiętam i dlatego tracąc szczęście moje, narzekam. Pojmujesz, co będę cierpiał udawszy się do Paryża i będąc o sto mil od ciebie. Moje serce Dyano, pęka z boleści i wstydzę się tego com zrobił.
Dyana spojrzała na Bussego, tyle boleść malowało się na jego twarzy, że skłoniła głowę i namyślać się zaczęła.
Młodzieniec czekał przez chwilę, błagając spojrzeniem i rękami złożonemi.
— Ludwiku, skoro jedziesz do Paryża — odezwała się Dyana i ja pojadę.
— Jakto!... — zawołał młodzieniec — opuścisz pana de Monsoreau?
— Opuszczę — odpowiedziała. Albo lepiej Ludwiku, niech on jedzie z nami.
— Raniony, chory, to niepodobna!
— Powiadam ci, że pojedzie.
I puściwszy rękę Bussego, zbliżyła się do księcia który niechętnie odpowiadał panu de Monsoreau; lektykę obstąpili Ribeirac, Entraguet i Livarot.
Na widok Dyany czoło hrabiego wypogodziło się; ale ten promień nie długo przeminął jak