Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1037

Ta strona została przepisana.

— Dlaczego?
— Bo może dla zrobienia sobie przyjaciółki z królowej matki, wyawi nasze zamiary i tym sposobem, zawikła nas na nowo.
— Masz słuszność — odrzekł książę — zatem nie ufasz mu?
— Panu de Monsoreau? niech mię Bóg broni.
— I ja także: sądzę, że on umyślnie udał umarłego.
— Na honor, nie! porządne dostał pchnięcie i gdyby nie Remy...
Przybyli przed cieplarnię.
Dyana mile jak nigdy uśmiechnęła się do księcia.
Książę przeszedł pierwszy, potem Dyana.
Monsoreau chciał się udać za niemi, lecz gdy lektykę miano wnosić, spostrzeżono, że drzwi w łuk zgięte były wązkie, a lektyka miała sześć stóp szerokości.
Monsoreau na widok wązkich drzwi ryknął ze złości.
Dyana weszła do cieplarni zupełnie nie zważając na męża.
Bussy, dla którego uśmiech Dyany był łatwym do odgadnienia, pozostał przy panu de