— Mimo przyrzeczenia, jeśli interes będzie wymagał, sam je zmienisz Mości książę.
— Do pioruna! — rzekł książę.
— Bardzo dobrze!... a wtedy posła Waszej książęcej mości wsadzą do Bastylii.
— Nie powiemy mu o co chodzi i damy mu nasze listy zapieczętowane.
— Ja sądzę, że lepiej dać mu listy i powiedzieć o co chodzi.
— Wtedy nikt nie zechce przyjąć poselstwa.
— Dlaczego?
— Czy znasz kogo, coby się tego podjął?..
— Tak, znam.
— Kogo?
— Ja, Mości książę.
— Ty?
— Tak, ja.
— Ty?
— Lubię trudne poselstwa.
— Bussy, mój drogi Bussy! — zawołał książę — jeżeli to uczynisz, zasłużysz na wieczną wdzięczność moję.
Bussy uśmiechnął się, albowiem znał wdzięczność, o jakiej książę mówił.
Książę myślał, że Bussy się waha.
— Dam ci dziesięć tysięcy talarów na drogę, — dodał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1043
Ta strona została przepisana.